Wróć do www.benkoda.pl ↩

Nasze forum- benkoda.pl

Masz sugestię, pytanie? Zapytaj specjalistów:)


2 głosów

Cudowna woń sugestia

Niedzielne popołudnie to wspaniały czas na długi spacer z psem. Łąki, pola, lasy i stawy- a to wszystko do naszej dyspozycji. Pies biegał sobie w najlepsze. Patrzę, nos przy ziemi czyli oznacza, że pies wyczuł coś, tym razem było to coś „bardzo smacznego” i przez psy lubiane- wielka kupa gnoju. Niestety, można było wołać, gwizdać, nawet kabanos nie poskutkował, jak psi nos coś zwęszy to już Amen. Pies ile sił w łapach pobiegł do ekologicznego nawozu do ziemi. Obstawiałem, że podejdzie powącha, opcjonalnie skosztuje tego rarytasu, ale nie tym razem, woń była taka mocna, że pies z impetem jak na główkę do wody wskoczył w sam środek gnoju i zaczął się w nim tarzać. Tak, jakby chciał siebie zapanierować. Efekt- osiągnięty. Chcąc odciągnąć psa od tego sam musiałem za nim wejść do tego. Zapach był obłędny. Cudem doszliśmy do domu mijając ludzi, nie pozostało mi nic tylko założyć kaptur na głowę, żeby nie patrzeć im w oczy, ale było widać, że wykręca im nosy od tego zapachu.
Najgorsze co mogło mnie jeszcze spotkać, to spotkanie sąsiada w windzie, bardzo lubianego sąsiada, który po wjechaniu na 4 piętro był cały zielony :P Ciekawe czy nadal będzie życzył mi miłego dnia?
Gdyby to było wszystko to byłbym szczęśliwy, ale to jednak nie koniec przygody na ten dzień. Wszedłszy do domu, pies otrząsnął się w holu, a ja też zanim zdążyłem zareagować, pies otarł się jeszcze o łóżko w sypialni i wbiegł do salonu i zajął swoje ukochane miejsce na kanapie.
Myślałem, że umrę widząc to! Zdjąłem z siebie wszystko i wrzuciłem do pralki. Pies do wanny, siebie również. Szorowanie i podwójne użycie szamponu nie pomogła. Powinienem teraz „ Wrzucić ją do pralki, siebie zresztą też, załączyć program na gotowanie, temperatura powyżej 100 stopni, do tego spora ilość Vanisha” ale raczej też by nie pomogło. Wszędzie czułem ten zapach. Po tym wszystkim zadałem sobie pytanie: Dlaczego nie kupiłem sobie rybek ? :D


kuzmik67 2015-06-30 23:50 0 odpowiedzi
więcej »
0 głosów

Nocne koszmary sugestia


Zawsze w nocy śpię z moim psem, on zazwyczaj na poduszce obok. Nigdy mi to nie przeszkadzało do czasu tej pamiętnej nocy.
Dzień jak co dzień, nic się szczególnego nie działo, wieczorem położyłem się spać, a mój psiak wskoczył na poduszkę i oboje już grzecznie spaliśmy. W nocy usłyszałem szczek! Wprost do mojego ucha, nie dość, że mnie to ogłuszyło to wstając na równe nogi z przestraszenia nabawiłem się ogromnego guza na czole, uderzając głową w półkę.
Pies niczego chyba nie świadom popatrzył na mnie, obrócił się na drugi bok i poszedł dalej spać. Nie mam pojęcia jaki był powód tak głośnego i natychmiastowego szczeku- może jakieś koszmary mu się śniły, ale zapamiętam te noc chyba do końca życia :P


kuzmik67 2015-06-30 23:26 0 odpowiedzi
więcej »
1 głos

Psi Patrol :D sugestia

Ta historia zdarzyła nam się w zeszłym roku w wakacje.
W domu mamy istny zwierzyniec: psa, koty, żółwia, rybki... Każdego dnia puszczamy naszego żółwia na podwórku, żeby mógł sobie pochodzić na otwartym terenie i popływać w oczku wodnym, zawsze jest przez kogoś pilnowany. Tym razem mimo osoby, która go pilnowała żółw (niby takie wolne) zgubił nam się z pola widzenia.
Wszyscy panika, gdzie on może być. Spuściliśmy psa, nie minęła nawet minuta, a pies zaczyna szczekać. Patrzymy, a tam Kora znalazła żółwia. Oczywiście pies został solidnie wynagrodzony głaskaniem i smakołykami.
Od tamtego dnia, gdy żółw jest na dworze, pies nie opuszcza go na krok, a my jesteśmy spokojni, że żółw mając taki Psi Patrol nigdzie się nie zgubi :D


marzikopter 2015-06-30 23:07 0 odpowiedzi
więcej »
2 głosów

Był miły piątkowy wieczór, podczas którego wraz z resztą członków mojej rodziny zasiedliśmy przed telewizorem, aby odpocząć po ciężkim tygodniu. Na rodzinnym wieczorku nie mogło też zabraknąć Kajtka, który wepchnął się na kanapę i rozłożył tak, że zajmował więcej miejsca niż ja :D Wieczór był bardzo miły, wszyscy odprężyliśmy się oglądając film - horror. Nagle w filmie nastała chwila napięcia, wszyscy cicho siedzimy oczekując na rozwój akcji. Aż nagle mój tato przerwał ciszę pytaniem "Kto puścił bąka?!". Rzeczywiście było czuć zapach, któremu daleko było do zapachu fiołków... :D Zaświeciliśmy światło i otworzyliśmy okna. Kiedy już przestawało być czuć bąka Kajtuś podniósł ogonek i ponownie zaczął się smrodek. Wszyscy spoglądaliśmy na siebie wzajemnie aż w końcu wszyscy wybuchliśmy śmiechem! :D Psiak oczywiście udawał, że nie wie o co chodzi i że jest baardzo grzecznym psiakiem który tylko smacznie śpi :D


Leila 2015-06-30 22:59 0 odpowiedzi
więcej »
3 głosów

Był ranek 20.01.2015, wstałam jak co dzień i zabrałam się za śniadanie. Jadłam sobie smacznie, gdy nagle zobaczyłam psie paczałki proszące o żarełko, więc grzecznie wstałam i poszłam napełnić michy moich ukochanych psiaków, a co zastałam na moim talerzu po powrocie? Sam chlebek, bo psiaki postanowiły się poczęstować.
Po zjedzeniu "nowego" śniadania udałam się do łazienki, aby się przygotować na spacer z psiakami. Wychodzę z łazienki i udaję się w stronę drzwi... Ale co to, mam jakąś morką skarpetkę... Wróciłam pod drzwi od łazienki i okazało się, że Kajtek się zsiusiał (a spacer był zaplanowany o tej godzinie co zwykle). :D


Leila 2015-06-30 22:22 0 odpowiedzi
więcej »
3 głosów
11667979 903770633013166 1320616210 n

Każdy posiadacz psa rasy Labrador (i nie tylko) wie, że uwielbiają kąpiele i maseczki błotne i nie przepuszczą okazji, żeby wejść do wody.
Tak było też i tym razem.
Zdarzyło się to w zeszłym roku w wakacje, gdy wraz z znajomymi zorganizowaliśmy sobie psią imprezkę. Każdy znajomy przychodził z swoim pupilem, były różne zabawy i psi fotograf. Z samego rana urządziłam swojemu Labkowi domowe SPA, żeby jakoś się prezentował :)
Wszystko gotowe, psie smaki i zabawki w torbie, dobry humor i pies na smyczy jest, to możemy iść ! Nie mamy daleko do znajomych więc wybraliśmy się pieszo, żeby jeszcze Kora mogła pobiegać, doszliśmy do łąk pies spuszczony, a ja sobie wesoło spaceruję.
Ten widok jaki ukazał się moim oczom gdy mój pies przyszedł się przywitać był dla mnie szokujący. Z czystego i ładnie pachnącego psa, Kora zamieniła się w biszkoptowego brudasa, ale pomimo tego patrząc na nią nie mogłam z śmiechu. Pies tak dziwnie się ubrudził, że jedna połówka jego twarzy była czysta, a druga brudna (co mogą Państwo zauważyć na dołączonym zdjęciu).
Gdy już dotarliśmy na miejsce wszyscy mieli ubaw po pachy z mojego psa. Dostał miano „Psa o dwóch twarzach”, lewa- ta czysta, była od pozowania do zdjęć i robienia dobrego wrażenia przed innymi, zaś prawa strona- to było prawdziwe oblicze wiecznie brudnego Labradora :)


marzikopter 2015-06-30 22:19 0 odpowiedzi
więcej »
16 głosów

Nigdy...a jednak sugestia

Mojej mamy kolezanka kiedys nam powiedziala ,ze pies z kotem nigdy nie bedzie jadl z jednej miski ... wiec tak kazdy zyl tym co kolezanka mamy powiedziala ,Fafik nigdy nie przepadal za kotami jedynie jednego akceptowal oczywiscie naszego.Pewnego dnia gdy zaprosilam naszego innego kota do domu na jedzenie do Fafika miski ten razem z kotem zaczal jesc to bylo wielkie zaskoczenie kazdy kto to zobaczyl zaniemowil z zaskoczenia . Fafik od tamtej pory polubil nasze dwa koty ,ale dwoch innych nie akceptuje ...


anonim 2015-06-21 14:48 0 odpowiedzi
więcej »
16 głosów

W lato tamtego roku wyjechalismy z psami nad wode i na domek letniskowy . Poszlismy wszyscy zeby poplywac wzielam Fafika i chcialam zeby wszedl do wody,ale on nie chcial wiec wzielam go na rece i powoli wchodzac do wody puscilam go a ten zaczal z zachwytu szalec . Plywal jakies dziesiec minut plywanie z nim bylo czyms pieknym . Fafikowi sie to bardzo spodobalo w tym roku napewno tez bedzie plywal i pokazywal ze on jest w tym mistrzem :D


anonim 2015-06-21 14:42 0 odpowiedzi
więcej »
6 głosów
2

Choroby odkleszczowe. sugestia Zaakceptowane

Kleszcze to pajęczaki, których największa inwazja widoczna jest późną wiosną i wczesną jesienią. Samce kleszczy są mniejsze od samic i można je znaleźć zazwyczaj przyczepione w pobliżu samicy. W naszej szerokości geograficznej najbardziej popularnymi są Ixodes ricinus
i Dermacentor retikulatus (kleszcz łąkowy). Obydwa gatunki nie lubią bardzo wysokich temperatur i niskiej wilgotności, dlatego najbardziej aktywne są wiosną oraz rano i wieczorem. Kleszcze doskonale sobie radzą już w 7-8 stopniach Celsjusza, dlatego nawet w trakcie łagodnej zimy pies potrafi złapać kleszcza. Kleszcze w poszukiwaniu żywicieli gromadzą się blisko ścieżek, którymi
z psami spacerujemy oraz przy zbiornikach wody. Najczęściej wbijają się w miejscach gdzie skóra jest najcieńsza czyli w pachwinach, okolicach oczu, przy odbycie.
Intensywna inwazja kleszczy może doprowadzić do znacznej utraty krwi, niedokrwistości, paraliżu odkleszczowego oraz alergii na ugryzienie. Przenoszą także wiele chorób zakaźnych. Najbardziej znane to Babeszjoza, Borelioza (czyli choroba z Lyme), Anaplazmoza, Erlichioza oraz Zakaźne Odkleszczowe Zapalenie Mózgu.
Nasze wyjazdy do krajów tropikalnych i na południe Europy powodują przewożenie także chorób zakaźnych, dlatego też w Europie od kilkunastu lat zauważalne jest przesuwanie się granic występowania chorób odkleszczowych w kierunku północnym
z basenu Morza Śródziemnego.

ANAPLAZMOZA TROMBOCYTARNA

Przenoszona przez kleszcze Ixodes ricinus
a wywołana przez riketsję Anaplazma platys. Gatunki wrażliwe to psy, koty, konie, przeżuwacze, wiele gatunków ssaków dziko żyjących i ludzie. Zakażenie anaplazmą wymaga dłuższego czasu żerowania kleszcza, czyli 36-48 godzin. Okres inkubacji choroby trwa od 8-15 dni. Riketsja atakuje płytki krwi a jej namnożenie powoduje rozpad płytek czyli trombocytopenię. Po ostrej fazie zakażenia
w ciągu 3-4 dni liczba płytek krwi wraca do normy a choroba z fazy ostrej przechodzi
w bezobjawową. Spadek płytek krwi zauważalny jest cyklicznie co 7-14 dni kiedy to dochodzi namnażania się anaplazmy w trombocytach.
Objawy kliniczne; występują najczęściej w ostrej fazie zakażenia i jest to nieznaczny wzrost temperatury, apatia, powiększenie węzłów chłonnych, bladość błon śluzowych, wybroczyny
w tkance podskórnej i na śluzówce jamy ustnej, spadek masy ciała, brak apetytu. Jeśli anaplazmoza wikłana jest dodatkowymi zakażeniami przenoszonymi przez kleszcze to do objawów powyższych dochodzą jeszcze: bóle stawów i kulawizna, rzadziej objawy ze strony układu pokarmwego czyli wymioty i/lub biegunka. U niekórych psów mogą wystąpić krwawienia z nosa.
Rozpoznanie opiera się na rozmazach krwi; największe prawdopodobieństwo wykrycia w rozmazie przypada na 24 - 72 godziny od zarażenia. Z uwagi na cykliczne pojawianie się zarazków
w trombocytach rozmazy krwi są mało czułe.
Przydatny do diagnozy jest test SNAP 4D firmy IDEXX (ale! nie wykrywa wczesnego stadium).

BABESZJOZA

Jest chorobą wywoływaną przez pierwotniaka Babessia canis przenoszonego przez kleszcze Dermacentor retikulatus i Rhipicephalus sanguineus. Aby zakazić babeszjozą kleszcz musi utrzymać się na psie 24-48 godzin. Pierwotniaki powodują niszczenie erytrocytów przez co tkanki są niedostatecznie zaopatrzone w tlen a to w następstwie powoduje ich uszkodzenie. Ponadto pewne substancje uwalniane przez piroplazmy (np proteazy) doprowadzają do zwiększenia lepkości krwinek czerwonych, ich odkładanie się w kapilarach oraz zastój krwi w naczyniach włosowatych. Zaburzenia przepływu krwi prowadzą do wewnątrznaczyniowego zespołu wykrzepiania (DIC), pozostałości uszkodzonych erytrocytów blokują kłębuszki nerkowe. Wszystkie te zaburzenia powodują niewydolność wielonarządową organizmu i dysfunkcję narządów takich jak nerki, rozpad mięśni poprzecznie prążkowanych lub zaburzenia nerwowe.
Do zarażenia dochodzi przez kleszcze ale także przez transfuzje krwi od zarażonego dawcy a także przez kontakt otwartych ran z zarażoną krwią do jakiego dojść może podczas walk psów.
Objawy choroby: gorączka, apatia, spadek apetytu, przyspieszenie tętna, zwiększenie częstości oddechów, krwiomocz. Później pojawia się bladość błon śluzowych, wymioty i biegunka.
W zaawansowanej chorobie widoczne jest zażółcenie błon śluzowych. Przebieg choroby może być różny w zależności od rejonu geograficznego, z którego pochodzą psy oraz szczepu wywołującyh ją pasożytów.
Rozpoznanie: rozmaz krwi, w którym widoczne są trofozoity pierwotniaka w erytrocytach. Widoczne są 2-3 dni po zarażeniu. Potem następuje raptowny zanik trofozoitów w erytrocytach
i ponownie są widoczne po 1,5 - 2 tygodniach od zarażenia (wtedy pierwotniaki utrzymują się
w erytrocytach psów nieleczonych aż do śmierci). Najwyższą parazytemię obserwuje się około
14 dnia od zarażenia.
Morfologia krwi: widoczny jest niski poziom erytrocytów i trombocytów oraz spadek hematokrytu.
Leczenie: preparaty przeciwpierwotniacze i leczenie wspomagające (podtrzymanie funkcjonowania wątroby, nerek, płynoterapia, antybiotykoterapia, podawanie sterydów) a także transfuzje krwi.
Lekiem najczęściej stosowanym jest Imizol. Podaniu Imizolu towarzyszy czasem ślinienie, łzawienie, biegunka oraz ból w miejscu injekcji. Leczenie babeszjozy psów może być utrudnione współistniejącymi infekcjami na tle riketsji z rodzaju Erlichia i Borrelia.

BORELIOZA (CHOROBA Z LYME)

Wywoływana przez bakterie Borrelia burgdorferi a przenoszona przez kleszcze z rodzaju Ixodes. Największe ryzyko zakażenia występuje u grzybiarzy, pracowników służb leśnych, myśliwych oraz psów myśliwskich. Aby doszło do zakażenia kleszcz musi żerować 12-24 godziny.
Objawy: U ludzi wczesnym objawem choroby jest rumień wędrujący. Owalnej zmianie skórnej
z obwódką towarzyszyć może świąd, objawy grypopodobne; w późniejszym czasie objawy neurologiczne, które są następstwem zapalenia opon mózgowych, osowiałość, brak łaknienia, gorączka, powiększone węzły chłonne, kulawizny spowodowane przewlekłym zapaleniem stawów, bolesność stawów, obrzęki. Pierwsze objawy neurologiczne czasem pojawiają się po dwóch tygodniach ale czasem dopiero po kilku miesiącach.
Rumień zauważalny jest także u bydła, u psów raczej nie występuje. Charakterystycznym dla psów objawem boreliozy jest gorączka
i kulawizna, czasem obrzęk i bolesność stawów.
W Polsce dostępna jest szczepionka przeciwko boreliozie u psów.

ERLIHIOZA

W Polsce najczęstsza monocytarna. Głównym wektorem jest Rhipicephalus sanguineus ale też Ixodes oraz Dermacentor. Rasą psów szczególnie wrażliwą są owczarki niemieckie i dobermany.
W przypadku zachorowań u tych psów rokowanie jest ostrożne.
Objawy; apatia, gorączka, brak apetytu, utrata masy ciała, powiększenie węzłów chłonnych
i śledziony. Potem dochodzą: wypływ z nosa i oczu, obrzęki kończyn oraz wybroczyny na skórze
i błonach śluzowych, skłonność do krwawień i krwotoków. Czasem objawy neurologiczne .
Po 2-4 tygodniach od pojawienia się objawów psy mogą ulec spontanicznemu wyzdrowieniu lub infekcja przechodzi w formę subkliniczną trwającą 40 dni lub kilka lat.


ODKLESZCZOWE ZAPALENIE MÓZGU

Wywoływane przez Flavivirus przenoszony przez Ixodes ricinus. Okres inkubacji wynosi około
1-2 tygodni, przebieg choroby jest ciężki i często kończy się zejściem śmiertelnym.
Objawy: gorączka, zmiana zachowania; niechęć do pobierania pokarmu i wody, agresja, strachliwość, zaburzenia koordynacji, niezborność ruchowa, porażenia kończyn, przeczulica okolicy głowy i szyi, utrata czucia w okolicach głowy, porażenie nerwu twarzowego, zez, nierównomierne rozszerzenie źrenic.
Leczenie jest objawowe, które przyniesie ulgę pacjentowi i zabezpieczy go przed samouszkodzeniami w czasie napadów drgawek.

Jak zapobiegać chorobom odkleszczowym? Unikać miejsc żerowania kleszczy oraz stosować preparaty przeciwkleszczowe. Na rynku dostępne są spraye, spot-ony, obroże i tabletki.
Żaden ze stosowanych preparatów nie daje stuprocentowej pewności, że pies nie złapie kleszcza dlatego psa po każdym spacerze należy dokładnie obejrzeć i usunąć z jego sierści kleszcze (często jeszcze pełzające). Kleszcza wbitego w skórę nie wyrywamy. Należy go wykręcić specjalnymi do tego kleszczołapkami, a miejsce po kleszczu zdezynfekować. Jeśli w miejscu po kleszczu zostaje zgrubienie, zaczerwienienie, miejsce jest bolesne, pies jest apatyczny, słaby należy zgłosić sie
do lekarza weterynarii.

Autor: lek. wet. Wiesława Adamska

(Piśmiennictwo dostępne u Autora)







ube336400 2015-06-21 12:27 0 odpowiedzi
więcej »
29 głosów

Miłość jak od matki sugestia Zaakceptowane

Dwa lata temu kiedy już miałam dwa psy owczarka niemieckiego który miał 3 miesiące i kundelka który miał 5 lat poprosiłam ciocie której psiak w typie shih tzu urodził 6 szczeniąt ,żeby mi jednego dała oczywiście tata też chciał psiaka lecz mama się nie zgadzała bo nie chciała mieć dużego psa ,ale ja jej tłumaczyłam ,że ten psiak nie będzie duży a mały :) Wtedy się zgodziła wujek z ciocią mieli już ostatniego samca nie chcieli go oddawać a ja bardzo chciałam . Nadszedł dzień moich urodzin nie wyprawiałam ich ,a ciocia z wujkiem przyjechali z prezentem pod bluzą mojego wujka wystawało coś czarno białego i się ruszało nie mogłam w to uwierzyć .... Wujek ,który składał mi życzenia w pewnej chwili wyciągnął z pod bluzy maleńka kuleczkę byłam taka szczęśliwa <3 Ciocia i wujek nazwali go Fafik ,reagował już na imię więc nie zmieniałam mu imienia miał około 2 miesięcy w pewnym czasie postanowiłam zacząć uczyć go komend z 'Daj łapę " poradził sobie świetnie i tak po kolei i nauczył się około 50 komend i sztuczek ćwiczymy amatorskie agility oraz inne sporty. Fafik zawsze jeździ z nami na wakacje uwielbia pływać. Nie odstępuje mnie na krok jestem dla niego jak matka :) Jesli zobaczę coś w sklepie dla psa nie ominę tego obojętnie a wręcz przeciwnie zaraz ląduje w moim koszyku :D Bardzo go kocham wiele razem się nauczyliśmy dużo razem przeszliśmy on zawsze jest mi wdzięczny ja go kocham ponad życie oddałabym mu wszystko . Nigdy nie dałabym zrobić mu krzywdy. Pewnego dnia kiedy poszłam na dwór i zamknęłam drzwi ,nie wiem jak to się stało ale gdy wróciłam do domu Fafika nie było ... przeszukałam cały dom i podwórko zadzwoniłam do znajomych obok domu nie widzieli go :( W pewnym momencie gdy po dwu godzinnym poszukiwaniu Fafika zobaczyłam coś co stało 100 metrów ode mnie ucieszyłam się to był Fafik <3 Wołałam go i powoli podchodziłam do niego .Nagle coś mu odbiło i wszedł na jezdnię samochodową i biegł do mnie ,nadjeżdżające auto z tyłu mało go nie potrąciło gdy chwyciłam go w ramiona płakałam i sama obwiniałam się za to co się stało !! Fafik dostał karę za to ,że był nie posłuszny i wyszedł sam z domu :( Kiedy mam już go dwa lata i ładnie mnie kilka razy nastraszył to i tak nadal go kocham a on kocha mnie zawsze i wszędzie razem <3


anonim 2015-06-09 21:39 0 odpowiedzi
więcej »
4 głosów
857209 215152048668186 1251365155 o

Historia całego życia... sugestia Zaakceptowane

Jakoś specialnie nie wiem o czym napisać, więc napiszę o wszystkim!
24 grudnia dostałam psa. Byłam najszczęśliwszą dziewczynką (miałam 8 lat) na świecie! :) Pamiętam nasze pierwsze spacery... coś pięknego. :) Na każde urodziny, Max dostawał jeszcze większą dawkę miłości ode mnie. W wieku trzech lat miał możliwość uczestniczenia w "mini" wystawie, gdzie otrzymaliśmy miano najbardziej dobranej pary! <3 Oprócz miana dostaliśmy dwa puchary i prezenty, ale to nie jest najważniejsze. Dziś Max ma cztery lata (rocznikowo pięć) i do tej pory nauczył się nie wielu sztuczek, ponieważ teraz nie ma ochoty się uczyć czegokolwiek, ale dalej się staramy, by pokazać, że Max nie jest tak leniwy jak każdy myśli. Wracając do sztuczek/komend, które Max umie (dodam jeszcze, że niektóre sztuczki były bardzo wymagające cierpliwości z mojej strony, bo Max szybko nie załapuje): łapa, piątka, naokoło (mnie), kółko, hop, siad, leżeć, zdechły pies, turlaj się, czołgaj się, trzymaj, przytul, pokaż język, służ, wejdź, zejdź, ósemka, slalom, pokaż się. Reszty na tą chwilę nie pamiętam. :) Oprócz sztuczek Max wręcz KOCHA tropić, a ja jako dobra "matka" pomagam mu w rozwijaniu swojego hobby. :)
Cały czas wesoło... a może czas na tę część przykrą?
Max był trzy razy pod autem, lecz na szczęście były to niewielkie obrażenia, więc uszedł z tego cało. Oprócz tego był (nawet nie dawno) chory - nic nie chciał jeść i cały czas leżał. nawet weterynarz potwierdził chorobę, przez niską temperaturę. Bałam się, że mogło dojść do problemów z żołądkiem (bo podobno coś zjadł) ale na szczęście również wyszedł z tego cały! <3
Bardzo go kocham, nawet pomimo tego, że słyszę wiele komentarzy (realnych), że Max jest leniwy, głupi itp, ale my co dzień udowodniamy, że Max taki nie jest jak go malują! <3
Iza i Max.


anonim 2015-06-09 21:23 0 odpowiedzi
więcej »
30 głosów

Psia wdzięczność sugestia Zaakceptowane

Kiedy miałam 5 lat bardzo chciałam mieć nowego psa mówiłam do mamy " Mamusiu proszę zaadoptujmy pieska ze schroniska " lecz mama w ogóle nie chciała się zgodzić mówiła " Kochanie nie weźmiemy nowego pieska nie teraz" . Któregoś dnia rodzice powiedzieli do mnie "Pakuj się do samochodu jedziemy na wycieczkę " .Wtedy byłam siódmym niebie ,bo nigdy nie byłam z rodzicami na wycieczce. Wyobrażałam sobie ,że pojedziemy do Zoo na lody i do parku. ,lecz droga którą jechaliśmy nie była taka jak zawsze na miasto. Pytam taty " Tatusiu gdzie jedziemy ?" tata na to "Niespodzianka " ... Pomyślałam ,że na pewno jedziemy do parku :) Kilka kilometrów minęło w końcu zasnęłam .... Po 10-sięciu minutach rodzice mnie budzą i mówią "Skarbie już jesteśmy na miejscu " .Okazało się że jesteśmy w Schronisku dla zwierząt :) Mama powiedziała dzisiaj wybierzesz sobie wymarzonego przyjaciela ,który będzie z Tobą na dobre i złe ,radość była nie do opowiedzenia . Chodziłam z rodzicami po całym schronisku wreszcie zobaczyłam Ją ... Piękny mały szczeniak ,który czeka na nowy dom :) Postanowiliśmy ją zaadoptować ,Pani wolontariuszka poszła z nami do innego pomieszczenia dała nam potrzebne rzeczy i zaszczepiła ją :) Nazwaliśmy ją Mika była przecudowna wyrosła na dużego psiaka była kundelkiem o brązowych dużych oczkach <3 . Szata która ją pokrywała miała dwa kolory była biało brązowa :) Mika super dogadywała się z Tiną :) Były jak dwie najlepsze przyjaciółki :) Razem biegały bawiły się i szalały małe dwa szoguny których wszędzie było pełno . Kiedy Tina zmarła ,Mika zesmutniała było jej ciężko ,ale żyła dalej tak przez kilka ładnych lat :) Tina jej najlepsza przyjaciółka odeszła pierwsza w tak młodym wieku niestety ... Po 8-ośmiu latach jakie z nami spędziła Mika niestety zachorowała na serce ,niestety kilka historii które przeżyłam kończyły się właśnie śmiercią najbliższych mi przyjaciół psów ... Mikunia zmarła w wieku 8-ośmiu lat to była tragedia do przeżycia stracić dwie najlepsze przyjaciółki w tak krótkim czasie . Od tamtej pory przez ładnych kilka miesięcy płakałam po nocach nie chciałam nowego psa ,bałam się ,że znowu tak się stanie i kolejny raz będę musiała pogodzić się ze śmiercią przyjaciela ...Mama wtedy była dla mnie najcudowniejszą osobą jaką miałam pocieszała mnie i razem ze mną płakała :( Po kilku miesiącach pogodziłam się z tym ,ale nadal miałam żal czemu to mnie spotyka takie nieszczęście ...


anonim 2015-06-09 21:13 0 odpowiedzi
więcej »
8 głosów

Szczęście w nieszczęściu... sugestia Zaakceptowane

Tytuł Szczęście w nieszczęściu odpowiada historię psiego (nie)szczęścia i ludzką dobroć. Ale zaczne od początku...
Podczas przejazdu przez Wołomin zobaczyliśmy siedzącego na środku bardzo ruchliwej ulicy szczeniaka. Ten "szczeniak" wyglądał wtedy na ok. miesiąc, może dwa. Był wychudzony i cały brudny, jednym słowem zaniedbany i przestraszony. Przygarneliśmy go do naszego domu. Szukaliśmy ,właściciela, ale przez kolejne tygodnie, nawet miesiące nikt się nie zgłaszał. Postanowiliśmy, że Laki, bo tak go nazwaliśmy (Lucky- szczęściarz, Laki trochę spolszczone...) zostanie z nami. Dziś ma ok. 8 miesięcy i ma się dobrze. Ta historia za każdym razem wzrusza ludzi i przekonuje, że na tym świecie są ludzie dobrzy i, że kundelek nie gorszy niż rasowiec.


anonim 2015-06-07 13:14 0 odpowiedzi
więcej »
44 głosów

Niezwykłe oczka mam ! sugestia Zaakceptowane


Burek to nie zwykły piesek z dwoma innymi oczkami <3
opowiem wam historię jego dzieciństwa...
Burek jak urodził się był normalnym pieskiem o normalnych oczach, był jedyny brązowy w swoim miocie. Wszystkie inne szczeniaczki były czarne...
Kiedy przyszedł czas oddania piesków, wiele osób chciało burka bo tak jak już wspomniałam był jedynym brązowym pieskiem..
kiedy 3 osoby przyjechały po Burcia, pani która oddawała piedki nie wiedziała komu je dać... były 3 osoby a ja miałam mieć innego pieska ( czarnego )
i kiedy tamci ludzie zobaczyli że Burek ma inne oczka nagle... NIKT jego nie chciał! ludzie byli się że Burek będzie nie widomy... i każdy wzią innego pieska. Wtedy ja wziełam burcia, nie obawiałam się że będzie nie widomy, po prostu go wziełam inaczej trafił by do schroniska... teraz burek ma 1 rok ćwiczymy agility i JEST WIDOMYM PSEM.Być może ta histroia nie jest godna wygranej ale chciałam pokazać że TAKIE PSY TEŻ KOCHAJĄ I NIE MOŻNA JE SKREŚLAĆ ZA GENY!


anonim 2015-06-07 10:25 1 odpowiedź
więcej »
31 głosów
Image

Psiak ze schroniska - Mini sugestia Zaakceptowane

21.09.2014 pojechałam do schroniska zawieźć im łakocie i pieniążki , mają tam około 400 zwierząt to straszne , ze tyle jest bezpańskich zwierząt. Jak już przyjechałam bardzo chciałam zobaczyc jak wyglada schronisko , gdyż nigdy tam nei byłam. Niestety przyjechałam o 14:50 a od 15:00 do 16:00 wolontariusze wyprowadzają psy na spacery. Musiałam czekać wiec przed schroniskiem zastanawiałam sie czy nie wrócić i kiedy i dziej przyjechać, lecz zdecydowałam się zostać. W końcu weszłam , jak juz zaczęłam iść odrazu poczułam okropny zapach przy pierwszych boxach. Juz było wiadomo ze schronisko jest okropnym miejscem gdzie zwierzeta cierpią. oglądałam te małe i duże, chude i grube, chłopaki i dziewczyny. Stwierdziłam ze wezmę jedną suczkę, a podobały mi sie 3. Pani ze schroniska powiedziała bym kolejno wyprowadzała na smyczce i zobaczyła która najfajniejsza jest dla mnei. Wzięłam na początku Zosię na smyczke. Taka była kochana ze juz innej nei chciałam. Wzięłam Zosię i powiedzieli ze musimy iść odebrać książeczkę zdrowia. Weterynarz zapytał sie cY zmieniamy imię a ja powiedziałam ze na Mini. Zoriętowalam sie ze neimam nic w domu dla niej, więc pojechałam do Leopardusa, pani była bardzo miła dawała nam smaki mnostwo. Mini bardzo sie cieszyła.
Dzisiaj mini nawet jak spuszczę ze smyczy neinpijdzie do innego psa jesli jej powiem by została. Zrobi dla mnei wszystko. Kocham ją <3


anonim 2015-06-06 11:15 0 odpowiedzi
więcej »
7 głosów

Do szczęścia sugestia Zaakceptowane

Historia moja i Saby zaczęła się dokładnie 7 stycznia 2015r. . Wtedy własnie pojechałam po nią do przytuliska . Pojecham po umierającą 16- letnią suczkę po przejściach . Biorąc ją kierowałam się jej szczęściem . Każdy dzień był jedną , wielka niewiadomą . Psina , która ledwo chodziła , która ma niedotlenienie mózgu i powazne problemy z sercem , która nie należy do najmłodszych znalazła dom . Dla niektórych znających ją osób , to że zazna jeszcze domowego ciepła i to ze będzie jeszcze wygrzewać dupcię na balkonie było wielką niespodzianką . Nie raz nie mogłam spac bojąc się ze odejdzie sama , beze mnie obok . Na szczęcie żyje , a jej stan znacząco się poprawił. Ona potrzebowała ciepła , miłosci i pełnej miski do zdrowia . Nauczyła cała moją rodzine aby zawsze cieszyc sie z tego co się ma , nigdy nie poddawac sie i bezgranicznie kochać . Razem przezyłysmy wiele przygód , począwszy od pogryzienia rolki papieru toaletu i po zbitych doniczkach do przywitania pana załatwiajacego swoje potrzeby w krzakach oraz przyniesienia mojej bielizny , lezacej w niedokładnie zamknietej szafce , pod nogi mojego sasiada :D Kazda z nich była jednak śmieszna i ucząca np o tym zeby dokładnie zamykać szafki i zabezpieczać je przed kradzieżą . Saba z każdym nowym dniem coraz bardziej sie otwiera . Na osiedlu poderwała juz wielu kawalerów i obdarzyła ich miłoscia , nie zawsze z wzajemnoscią . Przed nami jeszcze wiele wspaniałych przygód, ktore czają się za rogiem . Życze wszystkim powodzenia i pozdrawiam :)


anonim 2015-06-05 21:10 0 odpowiedzi
więcej »
16 głosów
11059372 828267417250133 3605115412834163556 n

Od zawsze moim marzeniem był Labrador, nie wiem skąd mi się to wzięło, po prostu malutka biszkoptowa kuleczka siedziała w mojej głowie bardzo długo...
Pojawił się w moim domu za sprawą koleżanki, która opowiedziała mi o szczeniaczku, który został sam, jedyny, bojący się i uciekający w klatce na gospodarstwie.
Mimo, że wyliczałam wszystkie za i przeciw- decyzja była tylko jedna!
Dziś wiem,że to była jedyna i słuszna decyzja, gdyż mój pies jest częścią mnie. Nauczył mnie jak być lepszym człowiekiem, wrażliwym na krzywdę innych.
Dlaczego tak sądzę?
Hmmm...
Chcąc wyszukać informację na temat wychowania, karmienia i życia z Labradorem, natknęłam się na forum Labradory.info, które odpowiedziało mi na szereg wątpliwości, przygotowało na ewentualne niespodzianki (ohhhh tych to było dużo!), ale najbardziej przykuł moją uwagę dział: Labradory w potrzebie.
Zaczęłam czytać i najprościej mówiąc wpadłam w szok!
Nie mogłam uwierzyć, że tyle nieszczęśników jest chorych, porzucanych, katowanych, głodzonych i czekających na domy w schroniskach :(
Jak najszybciej pogłębiałam swoją wiedzę na temat bezdomności Labradorów, szukając powodów dlaczego akurat tak piękne i kochające człowieka na zabój psy, mają tak trudne i złe życie :(
Od tamtej pory jestem wolontariuszką forum Labradory.info, nie tylko ja ale i mój pies.
To on pomógł mi zrozumieć dlaczego ludzie nie potrafią wychować, karmić i opiekować się Labradorem.
To on naprowadza mnie na odpowiedz do pytań, które nie raz słyszę.
To on dodaje mi siły i wiary w to, że kolejny beznadziejny przypadek Labradora w potrzebie uda się rozwiązać.
To on przychodzi do mnie w chwilach kryzysu, podaje łapkę z wyrazem pyszczka -
"Chodź Matka, przewietrzymy się - ja załatwię swoje sprawy, no i może pobiegniemy za kotem?"
Patrząc na skrajnie wyniszczonego psa w potrzebie, wyobrażam sobie, że to mógł być mój Czesio.
Przecież nie wiadomo co by się z nim stało, gdyby nie trafił do mnie :(
Dlatego wykorzystuję każdą wolną chwilę, aby pomagać!
Czy warto? Niektórzy powiedzą: "Przecież to tylko pies!"
Dla niektórych tylko pies jest moim przyjacielem, moją radością i inspiracją, pomysłem na lepsze jutro, pobudką aktywności i milionów endorfin.
Nasze wspólne pomaganie to także udział w takich konkursach i tu zaczyna się fizyczny wolontariat Czesia :)
Dzięki jego zdolnościom idealnego modela, możemy pokazywać się światu w różnych fotograficznych tematach i wygrywać czasem fajne nagrody. Nigdy ale to nigdy nie bierzemy nic dla siebie. Wzięłam psa z czystą świadomością kosztów utrzymania tego małego królewicza, dlatego każdą nagrodę przeznaczamy dla Labradorów w potrzebie oraz na organizowane na ich rzecz bazarki, za które możemy je leczyć, karmić i utrzymywać :)
Cieszymy się bardzo, że mogłam w dużym skrócie opisać historię moją i mojego psa. Mam nadzieję, że czytających skłoni to do jakiejś refleksji i może zachęci to kogoś do choćby małej pomocy dla psów w potrzebie. Nie tylko Labradorów ale każdego, którego spotkacie na swojej drodze i będziecie widzieć, że jest potrzebujący.
Zależy nam na wygranych, ale nigdy nie idziemy do celu po trupach. I tutaj będzie tak samo.
Niech wygra najlepszy!
Powodzenia Kochani!!!!
Aga i Czesio


anonim 2015-06-05 18:11 0 odpowiedzi
więcej »
19 głosów
Przystojniak

Historia Labradora Tango:-) sugestia Zaakceptowane

Tango mój wspaniały labrador pojawił sie w moim zyciu prawie 7 lat temu ,przywiozłam do domu 9 cio miesiecznego mega madrego psa ,bardzo go pokochałam a on mnie ,zaczeły sie spacery szkolenia ,zauważyłam ze Tangulek bardzo kocha piłki wiec przez te 7 lat bardzo duzo ich było w jego psim zyciu ,kocha bardzo wode potrafi mi sie połozyc w najmniejszej kałuży jaka znajdzie i wiecie jaki jest wtedy mega szczesliwy ,a j no cóz pozwalam mu w tym i ciesze sie razem z nim ..Czas tak szybko mija i z małego psa wyrósł przystojny silnie zbudowany pies ,bardzo sie pilnuje na spacerach jest grzeczny ale on wie ze mu na prawie wszystko pozwole i jak idziemy na spacer a On nagle cos zauwazy to robi takie maslane oczka spojrzy na mnie i jak tylko powiem możesz to leci szczesliwy a wiatr rozwiewa jego uszka..Rok temu 4 marca 2013 roku na jego tylnej łapce podczas zabawy zauwazyłam guzek ,pomyślałam uderzył sie to pewnie nic takiego ,dni mijały a guzek sie powiekszał ,więc pełna niepokoju zabrałam psa do weterynarza a tam badania krwi ,usg i biobsja czyli pobranie wycinka ,mineło kilka dni i najgorsza diagnoza w naszym zyciu to nowotwór..Szybka decyzja wycinamy to ,operacja sie udała był w najlepszych rekach chirurga guza wycieto z duzym marginesem ,pies powoli dochodził do siebie rana powoli sie goiła a ja karmiłam psa łyzeczka wynosiłam go na rekach na spacer a wiecie co on robił merdał ogonkiem i lizał mnie po twarzy....Wyniki guza dobiły nas bo to włókniakomiesak złosliwy czyli inaczej rak kości ,rana na łapie zagoiła sie pies dostawał leki wracał do zdrowia ,a ja zaczełam mu na wszystko pozwalac spi z nami w łózku jak tylko chce a bardzo to uwielbia lezy sobie z łapkami w górze przeszczesliwy ,dostaje smakołyki ,dostał mase nowych zabawek w tym jego ukochane piłki ,połowe zgubił pływajac w wodzie ...Mineło troche czasu i kolejny cios Babeszjoza było ciezko ledwo go odratowali,była anemia leki witaminy zmiana karmy ,mineło kilka miesiecy i rok 2014 woow radosc rok od operacji nie pojawiły sie kolejne guzki jest super ,pies zabezpieczony obroza bo boimy sie kleszczy i kolejnej babeszjozy ktorej by nie przezył ...I nagle Tango osowiały biegiem do weta a tam babeszjoza szybka reakcja kroplówki zastrzyki leki udało sie ,pies osłabiony ale przeżył...Siedziałam i płakałam nie mogłam go stracić tangus dostawał kroplówki a ja siedziałam z nim na podłodze i szeptałam do uszka ze musi być silny ze damy rade ze jak wyzdrowieje to bedziemy sie kapac w jeziorze gonić za piłkami bawic na spcerach ze bedzie spał w łóżku ze bedzie mógł gonić koty ....Słowa dotrzymałam dzis czerwiec i Tango pływa goni koty szaleje z piłkami ,dostaje witaminy i tabletki na wzmocnienie dostał nowa karmę ,puszki na regeneracje i jest wspaniale mój pies jest zdrowy i przeszczesliwy ,jest moim oczkiem w głowie kocham go najbardziej na świecie a dla niego Najwiekszą Radością na świecie jest to ze ma Mnie ,ze dbamy i walczymy o Niego a on to widzi i małe gesty z jego strony takie jak poliże mnie po twarzy poda łapke czy wtuli pyszczek mi pod pachę jak leżymy na kanapie sa najlepsze na świecie ...Walczymy i nie poddamy sie a Tango to najszczęśliwszy pies na całym Świecie bo ma swoja ukochaną rodzine która jest gotowa oddać za niego swoje Zycie:-) Niestety pojawiają sie nowe narośle ale już nie operacyjne ale nie poddajemy się i rozpieszczamy Tango jeszcze bardziej .....


upa340083 2015-06-04 19:46 3 odpowiedzi
Odpowiedź główna

Dziękujemy za piękna historię o nie poddawaniu się. Myślę że Tango ma wszystko inne oprócz zdrowia a więc tego mu życzymy z całego serca. Pozdrawiamy i głowa do góry:)

więcej »
16 głosów
Dsc00236 3

Kajtek totalnie zmienił moje życie, właściwie to może nawet zaczął je od początku. Kiedyś byłam małą, grubszą i samotną dziewczynką, która nie robiła nic poza siedzeniem przed komputerem... Wszystko zmieniło się, gdy 4 lata temu podczas gdy wyszłam zmuszona przez mamę do sklepu i na mojej drodze staną średniej wielkości psiak, którego oczy wciąż były wpatrzone w moje. Wiedziałam, że nie mogę go tam zostawić, nie teraz gdy ktoś najprawdopodobniej zranił mu serce, nie mogłam pozwolić na to, aby zwątpił w ludzi. Zabrałam go ze sobą. i właśnie wtedy wszystko się zmieniło, w końcu miałam jakieś obowiązki - wychodzenie z nim na spacery, karmienie i nauka "manier". I tak zyskałam najlepszego przyjaciela, który wyrwał mnie ze świata wirtualnego i "postawił do pionu", bo nie zawsze od razu chciałam z nim wyjść na spacer, a on to widział i wtedy zaczynał działać - podgryzanie spodni i wzrok mówiący "no chodź! Będzie fajnie!"


Leila 2015-06-04 19:41 1 odpowiedź
Odpowiedź główna

Fajny ten Kajtek:) Dziękujemy za historię:)

więcej »
13 głosów
1800251 380848572069666 2016167451528545993 n

4 kwietnia 2012r do naszej rodziny dołączył nowy członek- 2 letni piesek, Knapik. Jego poprzedni właścicielowi nie mogli spędzać z nim czasu z powodu braku czasu. Przez pierwsze dni pobytu u nas pies nie zamerdał nawet ogonkiem, nie zdawał sobie jeszcze sprawy z obecnej sytuacji... Z każdym dniem zaczął oswajać się, przyjechał z dużego miasta, nigdy na oczy nawet nie widział zwierząt, które występują na wsi. Gdy już razem spędziliśmy trochę czasu Knapik nabrał do mnie zaufania, ja do niego również. Choć bolało mnie, że on nadal tęskni za poprzednią rodziną. Po ok. 2 miesiącach było dożo lepie. Spokojnie wychodziliśmy na spacery, bawiliśmy się. Lecz z powodu mojego młodego wieku wtedy nie myślałam aby zacząć jakąkolwiek pracę z psem. Wcześniej Knapka uważałam jedynie za psa do towarzystwa. Aktualnie jesteśmy razem ponad 3 lata i łączy nas duża więź. Od roku czasu pracujemy nad posłuszeństwem, trenujemy rally-o uczymy się nowych sztuczek, wyjeżdżamy razem zwiedzać nowe miejsca. Nie wiem jak wyglądało by moje życie gdyby nie on. To dzięki niemu nauczyłam się różnych rzeczy, poznałam wiele wspaniałych osób z taką samą pasją co ja.
Wiele osób twierdzi, że z powodu tego, że pies jest trochę starszy niczego się nie nauczy, Knapik ma 5 lat i z każdym dniem poznaje nowe rzeczy.


anonim 2015-06-04 15:25 0 odpowiedzi
więcej »
143 głosów
S6300814

Opowiem historie małej Lady o wielkim serduszku.
W moim życiu w domu zawszę były psy jak tylko pamiętam,było to duże psy Owczarki,Boksery.Teraz mieszkam w bloku no i nie ma miejsca na duże pieski,atak bardzo kocham psy że nie wiedziałam jak to pogodzić małe mieszkanie i duży pies.Od paru lat miałam koleżankę która mieszka w Dani i ma hodowlę Yorkshire Terrier.Dla mnie były to zawsze pieski jak to się mówi kieszonkowe,nie byłam przyzwyczajona do tak małej rasy,chociaż kocham wszystkie.Pewnego majowego dnia dostałam telefon od koleżanki że przyjedzie do Polski,bardzo się ucieszyłam że się zobaczymy.Pojechałam na spotkanie,kiedy dojechałam na umówione miejsce z samochody wyszła znajoma i w ręce wsadziła mi małą kuleczkę włochatą,przy tym całując mnie i składając życzenia urodzinowe ,bo dwa dni wcześniej obchodziłam urodziny.Stałam w osłupieniu z małą kulką w rękach,kiedy popatrzałyśmy sobie w oczy ja od razu się zakochałam w tym małym zwierzaku,była cudna chociaż najmniejszych rozmiarów.Dzisiaj ma 3 lata,i pomimo że kochałam duże psy Lady jest moim małym psiakiem o wielkim sercu nie widzę różnicy prócz wielkości,jest radosna,jest rozrabiarą ma wszystko to co ma owczarek tylko w mniejszych rozmiarach.Mogę teraz powiedzieć że nie liczy się wielkość rasa,każdy pies ma wielkie serducho dla swojego Pana.W ten sposób pogodziłam małe mieszkanie z wielkim sercem w małym piesku.

Pozdrawiam wszystkich pisarzy.


izabela80 2015-06-04 08:21 1 odpowiedź
Odpowiedź główna

Dziękujemy za historię:) zachęcamy pisarzy do głosowania:)

więcej »
22 głosów
Dscn4794

Niby małe a dość wredne sugestia Zaakceptowane

Jedna z naszych historii wyglądała dość dziwnie :P Mój pies wabi się Fafik i jest jamnikiem krzyżowanym z kundlem. Pewnego dnia ja i moja rodzina pojechaliśmy na tak zwaną "parapetówkę" do mojej cioci. Fafik cały dzień biegał i gdy przed naszym wyjazdem wszedł do domu, zobaczyliśmy,ze jest bardzo zmęczony i nie będziemy go zostawiać na podwórku. Wtedy nasz kochany Fafcio miał rok :D No okej zostawiliśmy go w domu,zamknęliśmy dom i pojechaliśmy do cioci i wujka. Nie było nas raptem 2-3 godziny,a po powrocie otwieramy drzwi,a tu Fafik w przedsionki a za nim potężna dziura w drzwiach! :O Nasze drzwi nie były takie grube i drewniane,lecz zrobione z jakiś plastrów tak jakby miodu ;) i przykryte cieką warstwą drewna. Chyba wiecie o co mi chodzi? :) Dobra byliśmy bardzo zdenerwowani,ale zareagowaliśmy dość spokojnie,b to przecież nasza wina,że zostawiliśmy go samego w domu. Od tej pory Fafik jest na podwórku ,oczywiście gdy nikogo nie ma w domu :) jeśli ktoś już jest np. ja a to wpuszczamy go do domu :D Po kilku miesiącach historia znów się powtórzyła,bo tym razem to Fafik był na podwórku,a ja akurat szłam do szkoły ,ale nagle wparowuje wujek. Dalej nie wiem,co było,bo musiałam iść na autobus. Po powrocie do domu patrzę psa nie ma na podwórku. Na początku pomyślałam,że poszedł na suczki :P Ale nagle słyszę pisk psa ;o Otwieram drzwi a tam pies! Nie wiedziałam jak on tak się znalazł i zaczęłam płakać,bo tata by powiedział,że to z mojej winy drzwi są znowu zjedzone... Tym razem Fafik został zamknięty przez przypadek w przedsionku i chciał dostać się do domu i nie udało mu się przegryźć drzwi ,ale je wyskubał aż do połowy (od dołu). Byłam zła,ale wybaczyłam Fafikpowi,bo to wujek zapomniał o Fafiku :P

KONIEC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
PS Dołańczam zdjęcie mojego psa - Fafika :D Jeśli nasza historia wam się podobała to zagłosuj na nas :D


anonim 2015-06-03 22:47 0 odpowiedzi
więcej »
72 głosów

Małe ciałkiem wielkie sercem sugestia Zaakceptowane

Rok 2005 dzień jak zwykły . Godzina 16:34 telefon od cioci ,odbiera mama głos w słuchawce mówi ,przyjedź jak najprędzej ! Jedziemy ... byłam wtedy mała miałam zaledwie 4 lata :( Idziemy do cioci a tam wyskakuje mała sunia w typie boksera ,cudowna taka maleńka ...miłość od pierwszego wejrzenia . Pytamy skąd masz te psinę ? Na to ciocia poprzedni właściciel chciał ją zabić musieliśmy jej pomóc ! Proszę was dajcie jej ciepły dom,wiele miłości ,jedzenie i spokojne życie .Na to mama ,ale my ...no dobrze weźmiemy ją :)
Nazwaliśmy ją "Tina" ,była jak czysty boksiu w szare pręgi ... jednym słowem cudna .Z biegem czasu przyzwyczailiśmy się do niej była jak część rodziny .Wszędzie z nami . Spała w łóżku ze mną ,wszystko robiła tak jak my zawsze i wszędzie razem. Radość trwała nie wiele około 2 lata .... Gdy Tinka zaczęła źle się czuć...Była coraz bardziej osłabiona ,nie chciała jeść ,pić ,radość z życia gdzieś zniknęła . Mówimy co się dzieje ? :( Pierwsza myśl WETERYNARZ !!! Tak jak przeczuwaliśmy nie jest dobrze! Co robić ? Wykryto ,że Tina ma raka :'(
Jak to możliwe ? Od tak ?! Weterynarz leczył ją przez kilka tygodni była poprawa. Setki pieniędzy wydawane na leki ,kroplówki i potrzebne rzeczy nie były ważne . Najważniejsze było zdrowie Tiny . Cztery tygodnie po leczeniu ,weterynarz mówi "Wyjdzie z tego ,będzie dobrze :) " Wielka ulga ,radość w jednym . Nadszedł ważny dzień z życia mojej starszej siostry ,mianowicie jej Komunia Święta . Było dobrze ,wszyscy goście siedzą jest "OKEY" ....
Godzina 16:00 Tina wymiotuje,pokłada się ,nie wstaje ,piszczy ,nie ma siły żeby wstać . Jedziemy do weterynarza ! Godzina 18:00 Przyjeżdża tata i brat po coś nie "wiem po co . Pytam co z Tinką jak się czuje ? Słyszę głos taty " Wszystko będzie dobrze :) " Wzięli to co mieli do wzięcia ...Godzina 19:00 przyjeżdżają "Gdzie Tina?" Widzę jak brat płacze wali pięścią w ścianę !!! Musieliśmy ją uśpić ,kochanie ona ma tam lepiej nie martw się kiedyś się wszyscy tam zobaczymy :'( . Kazdy ustał w murowany . Nagły płacz każdego ... Poszłam do jej kojca ,położyłam się tam i głaskam kojec . Mówię "Tinko dlaczego ? ,dlaczego nam to zrobiłaś ? Było Ci tu źle ? Kocham Cię .... Już niedługo się zobaczymy ... Z każdym dniem było lepiej następny piesek załatał moją ogromną dziurę w serduszku . Teraz minęło kilka ładnych lat od śmierci suni a ja nadal przypominam sobie ją "uśmiechniętą " Teraz gdy mam 14 lat ,kocham psy i inne zwierzęta nie wyobrażam sobie domu bez psa,mam 3 psy które kocham ponad życie oddałabym wszystko. Chce mieć zawód związany z zwierzakami w końcu to moja największa miłość !!
Słyszę nieraz "Wydajesz na psy więcej niż na siebie Ty psiaro jedna :)" Ja na to "Jeśli kochasz zwierzęta ,nie patrzysz ile kosztuje to co kupujesz !"(teraz jak to piszę łzy mi napływają do oczu ...)
Pozdrawiam


anonim 2015-06-03 21:35 0 odpowiedzi
więcej »
6 głosów

Nowości, nowości:):) sugestia Zaakceptowane

Uwaga mamy dobrą nowinę:)
Aby jeszcze bardziej zwiększyć asortyment i dać Wam większą możliwość wyboru integrujemy się z hurtownią Molos, Dzięki tej współpracy będziemy jednym z największych sklepów internetowych z asortymentem dla psów w Polsce!!!:):) Duma Nas rozpiera niesamowicie:) Oczywiście zintegrowane kategorie będą opisane a w przypadku zakupu większej ilości produktów z różnych asortymentów paczki będą wysyłane osobno, jedna z Naszego sklepu a druga z hurtowni. Ale na pewno na tym nie skończymy, bo tak jak wspominałem wielokrotnie, jesteśmy uzależnieni od rozwoju:) Pozdrowionka!!:)


ube336400 2015-06-03 20:24 0 odpowiedzi
więcej »
46 głosów
11174277 820901841325101 5921879494654242515 o

Mój Pinio sugestia Zaakceptowane

Witam :)
Opowiem wam historie o moim psie który ma na imię Pinio. Pinio dołączył do nas 23 stycznia pierwszym właścicielem była moja zmarła babcia :( . Po jej śmierci zostałam właścicielką było super wspólne zabawy spacery a gdy Pinio spojrzał się na ciebie tymi wielkimi brązowymi oczami a uszy stojały po prostu serce się rozpływało. Pewnego dnia kiedy wróciłam ze szkoły i tata mówi że Pinio jest chory w jednej chwili świat mi się zawalił. Chciałam jechać do weterynarza ale tata nie chciał w końcu udało się go namówić i pojechaliśmy. W jednym mieście był już nie czyny tata chciał wrócić do domu ale ja zaczełam płakać w tedy rozpoczoł się wyścig pojechaliśmy do kolejnego ale również był zamknięty po tem następny również zamknięty straciłam już nadzieję ale zauważyłam wywieszke i pojechaliśmy na szczęście weterynarz miał czyne leczy wyjechał do innego zwierzaka musieliśmy czekać 30 min. Kiedy już był Pani badała Pinia poczułam ulgę. Pinio jest chory na serce i tchawice po tych słowach po prostu ręce mi się trzesły. Pani dała zastrzyki i tabletki wróciliśmy do domu Pinio trochę zjadł ale po godzinie znów był bardzo słaby było mu zimno przykryłam go kocem dawałam mu pić specjalną szczykawką. Na 3 dzień było trochę lepiej cały czas byłam przynim kiedy rodzina mówiła że on zdechnie ale się nie podawałam i słusznie teraz Pinio biega bawi się tak jak przedtem . Jeśli kochacie swojego psa nie podawajcie się.


anonim 2015-06-01 12:31 2 odpowiedzi
Odpowiedź główna

Dziękujemy za fajną historię:) i zachęcamy czytających do głosowania!!:):)

więcej »