Małe ciałkiem wielkie sercem
sugestia
Zaakceptowane
Rok 2005 dzień jak zwykły . Godzina 16:34 telefon od cioci ,odbiera mama głos w słuchawce mówi ,przyjedź jak najprędzej ! Jedziemy ... byłam wtedy mała miałam zaledwie 4 lata :( Idziemy do cioci a tam wyskakuje mała sunia w typie boksera ,cudowna taka maleńka ...miłość od pierwszego wejrzenia . Pytamy skąd masz te psinę ? Na to ciocia poprzedni właściciel chciał ją zabić musieliśmy jej pomóc ! Proszę was dajcie jej ciepły dom,wiele miłości ,jedzenie i spokojne życie .Na to mama ,ale my ...no dobrze weźmiemy ją :)
Nazwaliśmy ją "Tina" ,była jak czysty boksiu w szare pręgi ... jednym słowem cudna .Z biegem czasu przyzwyczailiśmy się do niej była jak część rodziny .Wszędzie z nami . Spała w łóżku ze mną ,wszystko robiła tak jak my zawsze i wszędzie razem. Radość trwała nie wiele około 2 lata .... Gdy Tinka zaczęła źle się czuć...Była coraz bardziej osłabiona ,nie chciała jeść ,pić ,radość z życia gdzieś zniknęła . Mówimy co się dzieje ? :( Pierwsza myśl WETERYNARZ !!! Tak jak przeczuwaliśmy nie jest dobrze! Co robić ? Wykryto ,że Tina ma raka :'(
Jak to możliwe ? Od tak ?! Weterynarz leczył ją przez kilka tygodni była poprawa. Setki pieniędzy wydawane na leki ,kroplówki i potrzebne rzeczy nie były ważne . Najważniejsze było zdrowie Tiny . Cztery tygodnie po leczeniu ,weterynarz mówi "Wyjdzie z tego ,będzie dobrze :) " Wielka ulga ,radość w jednym . Nadszedł ważny dzień z życia mojej starszej siostry ,mianowicie jej Komunia Święta . Było dobrze ,wszyscy goście siedzą jest "OKEY" ....
Godzina 16:00 Tina wymiotuje,pokłada się ,nie wstaje ,piszczy ,nie ma siły żeby wstać . Jedziemy do weterynarza ! Godzina 18:00 Przyjeżdża tata i brat po coś nie "wiem po co . Pytam co z Tinką jak się czuje ? Słyszę głos taty " Wszystko będzie dobrze :) " Wzięli to co mieli do wzięcia ...Godzina 19:00 przyjeżdżają "Gdzie Tina?" Widzę jak brat płacze wali pięścią w ścianę !!! Musieliśmy ją uśpić ,kochanie ona ma tam lepiej nie martw się kiedyś się wszyscy tam zobaczymy :'( . Kazdy ustał w murowany . Nagły płacz każdego ... Poszłam do jej kojca ,położyłam się tam i głaskam kojec . Mówię "Tinko dlaczego ? ,dlaczego nam to zrobiłaś ? Było Ci tu źle ? Kocham Cię .... Już niedługo się zobaczymy ... Z każdym dniem było lepiej następny piesek załatał moją ogromną dziurę w serduszku . Teraz minęło kilka ładnych lat od śmierci suni a ja nadal przypominam sobie ją "uśmiechniętą " Teraz gdy mam 14 lat ,kocham psy i inne zwierzęta nie wyobrażam sobie domu bez psa,mam 3 psy które kocham ponad życie oddałabym wszystko. Chce mieć zawód związany z zwierzakami w końcu to moja największa miłość !!
Słyszę nieraz "Wydajesz na psy więcej niż na siebie Ty psiaro jedna :)" Ja na to "Jeśli kochasz zwierzęta ,nie patrzysz ile kosztuje to co kupujesz !"(teraz jak to piszę łzy mi napływają do oczu ...)
Pozdrawiam
Małe ciałkiem wielkie sercem sugestia Zaakceptowane
Rok 2005 dzień jak zwykły . Godzina 16:34 telefon od cioci ,odbiera mama głos w słuchawce mówi ,przyjedź jak najprędzej ! Jedziemy ... byłam wtedy mała miałam zaledwie 4 lata :( Idziemy do cioci a tam wyskakuje mała sunia w typie boksera ,cudowna taka maleńka ...miłość od pierwszego wejrzenia . Pytamy skąd masz te psinę ? Na to ciocia poprzedni właściciel chciał ją zabić musieliśmy jej pomóc ! Proszę was dajcie jej ciepły dom,wiele miłości ,jedzenie i spokojne życie .Na to mama ,ale my ...no dobrze weźmiemy ją :)
Nazwaliśmy ją "Tina" ,była jak czysty boksiu w szare pręgi ... jednym słowem cudna .Z biegem czasu przyzwyczailiśmy się do niej była jak część rodziny .Wszędzie z nami . Spała w łóżku ze mną ,wszystko robiła tak jak my zawsze i wszędzie razem. Radość trwała nie wiele około 2 lata .... Gdy Tinka zaczęła źle się czuć...Była coraz bardziej osłabiona ,nie chciała jeść ,pić ,radość z życia gdzieś zniknęła . Mówimy co się dzieje ? :( Pierwsza myśl WETERYNARZ !!! Tak jak przeczuwaliśmy nie jest dobrze! Co robić ? Wykryto ,że Tina ma raka :'(
Jak to możliwe ? Od tak ?! Weterynarz leczył ją przez kilka tygodni była poprawa. Setki pieniędzy wydawane na leki ,kroplówki i potrzebne rzeczy nie były ważne . Najważniejsze było zdrowie Tiny . Cztery tygodnie po leczeniu ,weterynarz mówi "Wyjdzie z tego ,będzie dobrze :) " Wielka ulga ,radość w jednym . Nadszedł ważny dzień z życia mojej starszej siostry ,mianowicie jej Komunia Święta . Było dobrze ,wszyscy goście siedzą jest "OKEY" ....
Godzina 16:00 Tina wymiotuje,pokłada się ,nie wstaje ,piszczy ,nie ma siły żeby wstać . Jedziemy do weterynarza ! Godzina 18:00 Przyjeżdża tata i brat po coś nie "wiem po co . Pytam co z Tinką jak się czuje ? Słyszę głos taty " Wszystko będzie dobrze :) " Wzięli to co mieli do wzięcia ...Godzina 19:00 przyjeżdżają "Gdzie Tina?" Widzę jak brat płacze wali pięścią w ścianę !!! Musieliśmy ją uśpić ,kochanie ona ma tam lepiej nie martw się kiedyś się wszyscy tam zobaczymy :'( . Kazdy ustał w murowany . Nagły płacz każdego ... Poszłam do jej kojca ,położyłam się tam i głaskam kojec . Mówię "Tinko dlaczego ? ,dlaczego nam to zrobiłaś ? Było Ci tu źle ? Kocham Cię .... Już niedługo się zobaczymy ... Z każdym dniem było lepiej następny piesek załatał moją ogromną dziurę w serduszku . Teraz minęło kilka ładnych lat od śmierci suni a ja nadal przypominam sobie ją "uśmiechniętą " Teraz gdy mam 14 lat ,kocham psy i inne zwierzęta nie wyobrażam sobie domu bez psa,mam 3 psy które kocham ponad życie oddałabym wszystko. Chce mieć zawód związany z zwierzakami w końcu to moja największa miłość !!
Słyszę nieraz "Wydajesz na psy więcej niż na siebie Ty psiaro jedna :)" Ja na to "Jeśli kochasz zwierzęta ,nie patrzysz ile kosztuje to co kupujesz !"(teraz jak to piszę łzy mi napływają do oczu ...)
Pozdrawiam